2013/06/17

Comping i edycja - zabawy nożem w poszukiwaniu wykonania idealnego.


Comping, to sklejanie idealnego nagrania jakiejś partii z kilku podejść. Kiedyś jakiś zwariowany inżynier dźwięku dorwał się do noża i taśmy*... a dziś już trudno wyobrazić sobie nawet, żeby muzyka nagrywana studyjnie nie korzystała z licznych cięć. Gatunki komercyjne na pewno całkowicie umarłaby bez compingu, natomiast ogólnie każdy muzyk (nieważne jak dobry) sporo skorzysta z klejenia najlepszych, wybranych fragmentów.





 Na przykład, jeśli 3 razy pod rząd zaśpiewasz utwór perfekcyjnie, to każde z tych nagrań może mieć jakieś przypadkowe, ciekawe detale... ale znając życie, one wystąpią czasowo w całkowicie różnych miejscach. Na pewno najciekawsze nagranie powstanie przed comping. Przykładowo może to być połączenie wstępu z jednego nagrania ze zwrotką z drugiego oraz refrenem z trzeciego. 

Nieważne, w jakiej "jednostce" kleisz fragmenty - to mogą być zwrotki, frazy, albo wręcz słowa, akordy gitary, dźwięki solówki, uderzenia w bęben. Zwykle należy ciąć tak, żeby dźwięki były od siebie oddzielone jakąś pauzą. Ale nie zawsze, bo comping można też wykorzystać do skrócenia np. akordu, albo wyrównania długości nut w solówce gitarowej.

Jak ciąć nagrane partie?

Na początek przykład edycji - to właściwie jeszcze nie jest comping, ale będzie niezbędne, aby go sensownie przeprowadzić. Ja posługuję się Reaperem, ale sposób jest uniwersalny. (Ewentualnie użytkownicy innego DAW będą musieli sprawdzić, jakie są ich skróty klawiszowe).


Mamy tu nierówne dźwięki, które powinny zejść się czasowo, na dwóch osobnych ścieżkach:


Najpierw skrócę pierwszy dźwięk z górnej ścieżki, żeby dopasował się do dźwięku na dolnej. W tym celu klikam w górną ścieżkę w takie miejsce, gdzie:
  • wybrzmiewa jedna nuta
  • jej atak już skończył się wcześniej
  • brzmienie, ani wysokość, ani amplituda nie zmienia się jakoś znacznie przed tym miejscem, ani po nim
Krótko mówiąc chodzi o to, żeby po usunięciu pewnego krótkiego fragmentu audio, nie było słychać, że łączysz dwa fragmenty, które wcześniej nie stykały się. To nie są zbyt matematyczne określenia, bo należy wszystko ocenić na ucho (jeśli coś brzmi dobrze, to jest dobrze!) Nawet przesadna precyzja nie jest mile widziana, bo z pomocą przychodzi nam fade in, fade out oraz crossfade. (zaraz powiem ocb)

W każdym razie klikam w miejscu, gdzie będziemy ciąć i naciskam klawisz S, jak "split", jedno nagranie dzieli się na dwie części. A potem przecinam znowu, przecinam w miejscu pauzy, która jest po tym dźwięku:


Wyłącz przyciąganie do siatki jeśli jest włączone (zaznaczone na czerwono).


Teraz trzeba tylko przesunąć środkowy fragment w taki sposób, aby pierwszy dźwięk wybrzmiewał na obu trackach w takim samym czasie. Wsuwając jeden fragment na drugi zauważysz krzyżujące się łuki, to jest właśnie crossfade. Łapiąc za krawędzie prostokątu możesz dostosować go do swoich potrzeb, zmienić sposób w jaki mieszają się ścieżki w trakcie przejścia.



Teraz powtarzamy powyższe kroki wszędzie tam, gdzie jest nierówno.

VU-meter do wyrównywania ścieżek.


Oprócz dopasowywania ścieżek na ucho, czy "do siatki", można jeszcze wspomóc się VU-meter'em. Na przykład robię grupę w której są dwie ścieżki gitary - jedna całkowicie z prawej strony, druga całkowicie z lewej. Jako że to jest hard panning, to VU meter tej ścieżki-grupy będzie miał po prostu na prawym słupku jedną gitarę a na lewym drugą. Więc bardzo łatwo je porównać ze sobą, tutaj wskaźnik bardzo szybko opada i łatwo zauważyć który pierwszy skoczył, który pierwszy opadł. I patrząc na niego podejmujesz decyzję o przesunięciu np. danego akordu gitary o niewielką jednostkę czasu. Po nabraniu wprawy, bardzo sprawnie to idzie.


Nie chodzi oczywiście o to, żeby na obu wskaźnikach było to samo, ale aby w ważnych rytmicznie miejscach ich skoki zbiegały się w czasie. (to wskaźnik jest dla muzyki a nie odwrotnie!) Kiedy dwie identyczne gitary czy wokale są nagrane nie do końca starannie, nie trzeba nawet słuchać, żeby to zauważyć, wystarczy popatrzeć na VU!  - wypróbuj.  :) Choć z drugiej strony, bardzo dobrze zsynchronizowane gitary, mogą na VU-meterze wyglądać na przykład tak jak tu po lewej... (znów 100% hard panning)


Comping

Po takim wprowadzeniu, wytłumaczenie sposobu na comping będzie już bardzo proste.
  1. Nagrywasz swoją partię na jakiejś ścieżce.
  2. Nagrywasz tę samą partię dowolną ilość razy w tym samym miejscu, na tej samej ścieżce, bez zmieniania czegokolwiek
  3. Tniesz ścieżkę na dowolne fragmenty, jakie Cię interesują np. frazy, słowa, dźwięki według wcześniejszych wskazówek. Klikasz w miejscu cięcia i wciskasz S. Będzie to wyglądać tak jak tu po prawej stronie. Jeżeli widzisz tylko jedną ścieżkę, ale jest na niej napis np. "Take 1/4", to podejścia (wizualnie) złożyły się w jedno i trzeba ustawić większe powiększenie ekranu w pionie.
  4. Teraz klikasz na pierwszą frazę swojej ścieżki i za pomocą klawisza T możesz zmieniać podejście, które będzie w tym miejscu odgrywane.
  5. Jeżeli chcesz usunąć dany fragment, bo nie przyda się, kliknij na niego prawym klawiszem myszy i w menu wybierz "delete active take". *

-------------------------
* - Równie dobrze można ustawić sobie skrót klawiszowy do tej operacji. W tym celu naciśnij Shift + ? i wpisz w wyszukiwarce "delete active take", kliknij jeden raz na nazwie operacji która wyskoczy na liście i ustaw jej jakiś skrót, np. u mnie jest D. 

Alt - Przesuwanie dźwięku podczas comping'u

Drobną, ale ważną umiejętnością przy comping'u jest przesuwanie dźwięku - tylko w jednym podejściu, nie ruszając pozostałych. Chodzi tu o to aby "klocek" pozostał na swoim miejscu (bo przecież jeszcze zawiera równoległe, inne partie, które np. zostały równo zagrane, a my nie jesteśmy do końca zdecydowani czy nie przydadzą się później.
Po prawej jest screen na którym widać jedną ścieżkę, na której są trzy nagrania (trzy take'i).

Aby przesunąć w czasie jakiś fragment audio Reaperze, trzymaj wciśnięty klawisz Alt, kliknij na danej partii i ją przesuń (zielony) - pozostałe podejścia pozostaną nienaruszone (czerwony).

Czasami (ale na szczęście rzadko) występują problemy fazowe

Czasem przejście wygląda na oko dobrze, czasowo jest ok, ale zwyczajnie nie brzmi. Na pewno nie będzie słychać trzasku, bo od tego jest crossfade, ale w momencie przejściowym może wystąpić efekt przypominający phaser... - to wynika z przesunięcia fazowego, ścieżki nie zgrały się i trzeba je nieznacznie przesunąć co zwykle eliminuje problem. Klikam w to przejście i zwiększam powiększenie ekranu (rolką myszy) i przyglądam się dokładnie przejściu - mając na ekranie jakieś 30ms (trzy części setne sekundy), więc widzę już dźwięk jako krzywą.


Przy tym powiększeniu trzeba fragment wcześniejszy z późniejszym tak dosunąć do siebie, żeby na każdym z nich te "fale" chodziły w podobny sposób góra / dół. Przy bardzo krótkim crossfade'dzie łatwiej to zauważyć. Jeżeli nie widzisz, to nie ma co się martwić - spróbuj całkowicie w ciemno przesunąć którąś tak, żeby tam gdzie jest "górka" zrobił się "dołek" - jeżeli fragment audio był naprawdę stabilny i cięcie spełniało kryteria które wcześniej wymieniłem, to ten śmiesznie brzmiący sposób jest bardzo skuteczny.

Menu "Take"

Warto zainteresować się opcjami dostępnymi w tym menu kryjącym się pod prawym klawiszem myszy (tzw. menu kontekstowe) oraz skrótami klawiaturowymi, jakie są podane obok ukrytych w nim komend. Zwróć uwage na te, które zaznaczyłem na czerwono - polecenia Explode oznaczają rezygnację z pracy w take'ach i rozpięcie ich, celem pracy na nowych ścieżkach (będzie ich tyle ile take'ów!), albo wrzuceniu take'ów na kolejne już istniejące ścieżki. Trzecia komenda "eksploduje" wszystkie podejścia w jednej ścieżce i jednym czasie - jak wiadomo to nie będzie grać i musimy je sobie trochę poprzesuwać.





Tą operację łatwo wycofać: Jeżeli klikniesz prawym klawiszem mając zaznaczone kilka ścieżek, w tamtym miejscu będzie odwrotna komenda: "implode", co służy do połączenia kilku nagrań celem przejścia do pracy w take'ach jak wyżej (tzn. do compingu) => efekt końcowy wygląda dokładnie tak, jakbyś nagrał podejścia "jedno na drugim".

Podsumowanie

  • Comping nie jest sposobem na "sztuczny talent muzyczny". Cięcie nie zwalnia nikogo z umiejętności grania czy śpiewania. Jeżeli masz w wykonaniu przewagę nieczysto zaśpiewanych dźwięków, lub bardzo nierówne wykonanie - zapowiada się totalne comping'owe piekło. Zamiast to ciąć i kleić, lepiej spróbować jeszcze raz nagrać.
  • Najlepiej jest mimo wszystko mieć bardzo dobrze wyćwiczone partie. Grać tak, jakby comping nie istniał - po przeprowadzeniu zabiegu, całość będzie brzmieć naprawdę profesjonalnie.
  • Wybieranie najlepszych fraz z 8 podejść jest niesamowicie uciążliwe. Lepiej umieć wykonać fragment bardzo dobrze i zagrać go 2-4 razy.
  • Popularnym sposobem jest notowanie na kartce wstępnej oceny kolejnych podejść, np. realizator w trakcie nagrywania wokalisty może na tekście piosenki zaznaczać sobie, co już "ma" w którym take'u, a co jeszcze jest potrzebne, złe podejścia można np. zaznaczać czerwonym ... uważać, żeby nie urazić wokalisty! ;)
  • Od siebie polecam szybki comping, uważam że wtedy najmniej czasu tracimy. Wyćwicz utwór do dobrego poziomu i nagraj kilka podejść, potnij na frazy i podczas selekcji zamiast żmudnie porównywać kolejne podejścia, zmieniaj take dla danej frazy tylko wtedy, kiedy jest w niej coś źle. Wciśnij T (next take) i jeżeli jest już OK, to podejście zostaje, jeżeli jest coś źle to próbujesz kolejne.

Ciekawostka

* - to co napisałem w zajawce tego artykułu naprawdę miało miejsce! Zobaczcie. Producent przecinał taśmę nie pod kątem prostym, tylko po przekątnej - tak samo jak my robimy w DAW crossfade'y. :)





1 komentarz: