2013/02/23

Sposoby na bardziej naturalne, "analogowe" brzmienie nagrań

Wyobraź sobie studio nagraniowe sprzed 20-30 lat. W jego sercu znajduje się wielki mikser z tłumikami. Raczej nie ma w nim żadnego układu cyfrowego przetwarzania sygnału (DSP), a jedynie pokaźna garść tranzystorów, czy op-ampów i paru innych rzeczy... To miało swoje pozytywy, ale też negatywy. Na szczęście część zalet możemy łatwo przywołać w swoich nagraniach.

Bardzo często zmagamy się ze ścieżkami które brzmią zbyt sztucznie, zbyt prosto, czy zbyt "chudo".  O ile to, że korzystamy w domowym studio z budżetowego sprzętu jest zawsze jakimś utrudnieniem, nie ma sensu zwalać winy na sprzęt. Zbyt wiele możemy nadrobić umiejętnościami. Mam parę tricków i pomysłów, które każdy może sam wypróbować i ocenić efekty.


1. Pogrubianie i ocieplanie korektorem BootEQ


Za pomocą darmowej wtyczki BootEQ możemy wprowadzić do nagrania trochę analogowego czaru. Właściwie jest to equalizer i to brzmiący bardzo przyjemnie i "muzycznie". Dodatkowo dodaje do brzmienia saturacji, symulacji lampy... ogólnie wprowadza zawsze "coś subtelnego od siebie".
Jeżeli masz w miksie na przykład jakąś gitarę, wokal albo syntezator, które brzmią zbyt surowo, chudo - jest jeden preset który warto wypróbować w ciemno: "Analog-o-Matic". Jego działanie polega na podbiciu pewnego pasma niskich częstotliwości, które odpowiada za "okrągłość" brzmienia. Ale od razu ostrzegam że nie zawsze ten preset jest dobrym pomysłem - potrafi za bardzo zmulić ślad, albo i cały miks. Z biegiem czasu coraz bardziej utrwalam nawyk porównywania jak coś brzmi z wtyczką, a jak bez. Bo czasem kręcisz gałkami cały kwadrans ... i  tak naprawdę kręcisz do nikąd!

Oczywiście takiej okrągłości możemy dodać równie dobrze za pomocą zwykłego korektora parametrycznego, na przykład robiąc podbicie 2dB na 220hz z "szerokim" parametrem Q ... ale ja do takiej roboty zawsze wezmę BootEQ dla tego "analogowego czegoś", w co nie warto zbytnio wnikać, ale często pomaga! :)

2. Warto przemyśleć sobie kompresję jeszcze raz! Kompresję nowojorską też.

Nieskompresowane ślady nie brzmią z reguły ani przyjemnie, ani naturalnie. Każda skrajność jest zła - np. ja, zaczynając przygodę z miksowaniem, miałem skłonność do ciężkiego przekompresowywania wszystkiego. Moje wokale brzmiały jak głos dziennikarza z porannej audycji radiowej na BBC 1. Dodajmy do tego przekompresowane Wszystko ... nie polecam!
  • Jeżeli jeszcze nie zaprzyjaźniłeś się ze wszystkimi gałkami kompresora, spróbuj je wymęczyć w każdą stronę. (bardzo ważne)
  • Sprawdzaj co jakiś czas - jak coś brzmi z kompresorem, a jak bez. Naprawdę łatwo zapomnieć.
  • Daj szansę Kompresji Nowojorskiej (NYC) - czyli równoległej. Polega na tym, że przykładowo - nagrywasz wokal i kopiujesz go na drugą ścieżkę. Jedną ścieżkę silnie kompresujesz, a drugiej nie kompresujesz wcale, albo kompresujesz bardzo lekko. Oba ślady nałożone na siebie powinny dać efekt mocnego, ale jednocześnie niesprasowanego brzmienia.
  • Wersja uproszczona: w Reaperze po uruchomieniu każdej wtyczki, w prawym górnym rogu pojawia się pokrętło DRY/WET. Wystarczy że włączysz kompresor i ustawisz na niski "Threshold" tak, żeby było już słychać że zaczyna nieźle prasować. A następnie za pomocą Dry/Wet zrób tak, aby sygnał znów nie brzmiał płasko. Powinien wyjść w ten sposób solidnie, grubo brzmiący ślad! (Jeśli wtyczka opóźnia sygnał to usłyszysz przesunięcie fazowe. Ale chyba nie zdarzy się tak bo zwykle kompresory mają "zerową latencję")

3. Reverb i delay

O tych dwóch można myśleć raz jak o efektach, innym razem jak o narzędziach. Największe spustoszenie czynią ukryte. Czyli jako narzędzia - o tym teraz napiszę.
  • Na wokal, werbel i solówki zwykle damy najwięcej reverbu - tutaj powinno być go trochę słychać.
  • Przesterowana gitara rytmiczna może bardzo dużo skorzystać z reverbu, który złagodzi przesadnie szorstkie brzmienie. Tutaj reverb najlepiej żeby nie był słyszalny. Stara dobra rada głosi, że powinno się włączyć na gitarze słyszalny reverb, a potem kręcić gałką WET/DRY do momentu, aż ogon przestanie być słyszalny ... a wtedy zmniejszyć go o jeszcze jeden, najmniejszy ruch ręką. ;) Oczekiwany efekt: subtelny reverb, który doda życia, ale nie zmuli miksu.
  • Najlepiej użyć tylko jednego reverbu na całe nagranie, to stworzy spójną przestrzeń. Ja robię to tak, że tworzę w Reaperze nowy ślad, na którym jest reverb ustawiony na WET=100%, czyli z efektu wychodzą same odbicia, a jest zero sygnału wejściowego. (Polecam Kjaerhus Classic Reverb) - Do tak przygotowanego śladu, za pomocą SEND'ów (wysyłek) przekazuję sygnał z każdej ścieżki w miksie w odpowiednich proporcjach.
Jak chodzi o stosowanie delaya, można go użyć np. do uzyskiwania pełniejszego brzmienia wokali. W tym celu ustaw delay na ćwierćnuty, albo ósemki i pozwól mu odgrywać ciche odbicia. Można połączyć oba tricki - delay ćwierćnutowy, a następnie ósemkowy.

4. Saturacja i symulacja taśmy

Kiedy analogowy mikser brzmi najlepiej? Pewnie wtedy, kiedy klipuje i wszystkie lampki palą się na czerwono! :) To mogło zabrzmieć kontrowersyjnie. Ale problem naszego domowego studia z interfejsem jest taki, że na wejściu jest bardzo mało analogowej elektroniki, a później już wszystko dzieje się w idealnie sterylnym środowisku cyfrowym. To złe, bo nagraniom może brakować charakteru. W miarę dobrym substytutem dla analogowego syfu może się stać używanie wtyczek do saturacji, symulacji tasmy i tak dalej.

O saturacji mówiłem już przy okazji tematu masteringu. Zapraszam do poczytania tam na temat wtyczek Ferox oraz Event Horizon. (Patrz: "Etap II: Degraduj się")

Osobiście, używam Ferox'a do śladów, które chcę subtelnie nasycić, bo same w sobie są z grubsza ok. Kiedy potrzebuję ukręcić szczególnie błyszczące brzmienie, albo wręcz sprawić żeby np. gitara czy wokal stały się szczególnie agresywne, to tylko Event Horizon! (autor: Stillwell)


Kolejny bardzo popularny aktor jak chodzi o symulację taśmy to Ferric TDS. Jest darmowy, wygląda pięknie i jest laureatem nagrody KVR, ale niestety w moich miksach nie wprowadził żadnej rewolucji. Mówi się, że Ferric'a powinno się dać na wszystkie ślady, ale ja tego nie mogę zrobić, bo moje studio jest oparte na notebooku - i wiecie dobrze co to oznacza. ;) Wypróbujcie go u siebie i dajcie znać w komentarzach, czy było to warte zachodu.

5. Jakiś analogowy outboard

Myślę że prawie każdemu homerecording'owcowi zapalają się kurwiki w oczach kiedy pada słowo "outboard". ;) Po prostu każda odrobina prawdziwego "analogu", to już będzie coś ciekawego w brzmieniu. A jak nie w brzmieniu, to po prostu jakoś zainspiruje do działania. Na pewno trzeba zachować zdrowy rozsądek bo nie zawsze analogowy sprzęt będzie lepszy jakościowo (a nawet nie zawsze będzie w ogóle użyteczny!) - ale warto spróbować, bo tylko ten kto nic nie robi, nie popełnia błędów...

Ogólnie przyjęło się, że outboard, to muszą być rzeczy drogie i że mało kto może sobie pozwolić. Ale czy na pewno? Nie tylko lampy przyczyniły się do tego, co nazywamy analogowym brzmieniem. Nawet stare urządzenia tranzystorowe, albo tanie preampy mogą dać jakies ciekawe efekty. Myślę że warto zastanowić się nad podłączeniem do intefejsu jakiegoś starego miksera, albo pobawić się przepuszczając syntezatory przez prawdziwą taśmę w magnetofonie szpulowym. Od paru dni podpuszczam znajomego żeby zrobił ten trick z taśmą i nie mogę się doczekać efektów - o których chętnie wspomnę na blogu!

Piszcie komentarze... Następny artykuł już w nastepny piątek - będzie recenzja jednego z najtańszych preampów lampowych! (1 marca)
Do zobaczenia ;)

7 komentarzy:

  1. Co do Ferrica, to czy nie można również posłużyć się wysyłkami, jak w przypadku reverbu, żebyś w swoim notebookowym studio mógł to sprawdzić?
    Świetny art, pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Idea dawania Ferric'a na każdą ścieżkę była taka, żeby obrabiał dynamikę każdego instrumentu [albo każdego BUS'a] z osobna, na delikatnych ustawieniach, składając się na efekt końcowy. - Gdybym zrobił to na wysyłkach, to pod tym względem nie wydarzy się nic nowego (w stosunku do wstawienia go na master).

    Z drugiej strony można spróbować puścić równolegle na jednym czysty sygnał, a na drugim ciężko zmasakrowany Ferric'iem ... To całkiem inna rzecz, ale może coś dobrego wniesie - jeszcze będziemy się bawić...

    Dzięki. :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. O rzekomej wyższości analogu nad cyfrą, piszę też na swoim blogu dla muzyków i dementuję za pomocą argumentów pewne mityczne pojęcia na ten temat, które niesłusznie zadomowiły się w świadomości ludzkiej.

    OdpowiedzUsuń
  4. Rzuciłem okiem na oba artykuły w poszukiwaniu argumentów i niestety ich nie znalazłem. Tanie preampy to zło? Drogie analogi to też zło? "Przepłacanie"?
    Uważam, że zarówno w tworzeniu muzyki, jak i jej nagrywaniu chodzi w dużej mierze o "duszę" urządzenia, sprzętu, instrumentu, a nie etykietki, łatwość użycia, dostępność, popularność.
    Nigdy nie zauważyłeś różnicy wartej wydania większej ilości pieniędzy w brzmieniu np. lampowego wzmacniacza gitarowego, a "tranzystora"?
    Uważasz, że "nie warto dodawać XXX złotych, żeby mieć lampowy wzmacniacz"? Ale... serio? Posługujesz się wykresami, czy słuchem?

    OdpowiedzUsuń
  5. Reinhold ROLLAND komentuje. bardziej naturalne, "analogowe" brzmienie nagrań ?? To jest brzmenie tube sound nTTs. Jest to to brzmienie w głośniku lub słuchawkach wytwarzane wspólnie przez lampę końcową mocy i SZEREGOWO połączony z nią końcowy audio-transformator. Tylko ten duet wytwarza i daje to naturalne,ciepłe i miękkie brzmienie: nTTs natural transformer tube sound. Na samej lampie to jest nie możliwe!!! Mamy do wyboru analogowy: ciepły i miękki lampo-transformator lub analogowy: zimny, suchy, sztywny i twardy tranzystor-kondensator. Cyfrowy digital chociaż technicznie najwyższy- to brzmieniowo najniższy i najgorszy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oto informacje o tym hugi-bugi-holdek-ruła- śmieć !! --- http://dj-disco-silesia.blogspot.com/p/reinhol-roland.html

      Usuń
    2. oto informacje o tym hugi-bugi-holdek-ruła- śmieć !! --- http://dj-disco-silesia.blogspot.com/p/reinhol-roland.html

      Usuń